Padme, hehe, no tak wyszło z dropami- nie byłem usatysfakcjonowany tymi docelowymi seriami, postanowiłem dobić, a szło świetnie więc
Z zeszytem podczas treningu inaczej- notuje to, co zrobiłem (plan oczywiście jest stały) po to by nie zapomnieć, a i jakoś się tak przyzwyczaiłem do notowania
Potem przepisuje do excela (uzupełniany nieprzerwanie od 2014r) i wklejam prtsc na forum
Gugcio, dzięki wielkie- potrzeba mi takich strażników, a i kopnąć mnie w dupę mocniej nie zaszkodzi czasem jakby coś!
Rion, jej definicja ok, ale płaska i za mała- liczę, że pójdzie coś teraz
-----------------------
23.08.2017 - DT
MASA (wstęp) dzień 37
Dieta:
Wpadło trochę "innych posiłków" (makaron z jajkiem jak zwykle obecny
)
Dorsz w rozmarynie i soku z cytryny, z pieprzem i solą:
Podany z frytkami i kapustą kiszoną!
Kurczak w sosie z passaty i suszonych pomidorów, z kaszą białą i ogórem kiszonym:
I na kolację
stek z krzyżowej:
Podany z resztką kaszy i brokułami:
Potem podjadłem jeszcze troszkę masła orzechowego, bo okazało się, że mięso to suche, a wszelkie błony i fat wyciąłem. Krzyżowa na spróbowanie, ale już wiem, że wolę rostbef czy też antrykot- dużo lepsze w smaku i aromacie
Suplementy:
Po staremu.
NOGI:
Komentarz:
Bez presji, na trening udałem się na luziku- wejdzie jak wejdzie, nie będę atakował ciężaru
Postanowiłem rozplanować sobie serie główne na 4, gdzie w ostatniej spróbuję zrobić z 100 ile się da. Poszło 10x, ale nie były to siady "w moim stylu", w sensie nie do ziemi. Dlatego też postanowiłem wykazać się w dropach. Nietypowych, bo nie zrzucałem i nie jechałem od razu, przerwy około 45s. Ale było tego sporo! Porządne serie, tak jak te 3 przed 100- do ziemi, powoli, bez pracy plecami (łyżkowania). Byłem tak zmachany jak po biegu 10km
W hackach zamiast dokładać ciężaru postanowiłem utrzymać 15x przez wszystkie 3s i udało się. Dropy z kolei z większymi kg niż ostatnio. Prostowanie- dodałem ok 10kg w 3 serii, szło ciężko, ale chwilowa pauza i dokończyłem na 12x. Żuraw ok, znów lżej niż ostatnio. Przeszkadzała trochę izometryczna praca i pompa prostowników- dostało im się przy przysiadach
Potem uginanie siedząc- ciężar sprzed tygodnia, w każdej serii +2 powtórzenia
Ginekolog rozgrzewka na 20, potem skok do 43 (progres) ale już ciężko. I tu pojawił się mały drop. Łydki- miałem sporo szczęścia. Zawsze zakładam blokady na szyny w smithu i to mnie uratowało. Zarzuciłem sobie 160kg, nie jest to dla mnie czymś wielkim- spokojnie robię serie po 20-15x. Lecz wiecie, chwila nieuwagi nabiera znaczenia z mocą kwadratowo do ciężaru. Przy odkładaniu haki sztangi nie wskoczyły w dziury i zjechało... na szczęście tylko te 20-30cm, nieco wygięło mnie w tył, nawet coś strzeliło jak przy przeciąganiu
Wiadome, że nie trzymam się kurczowo gryfu i mogę ugiąć nogi, ale to jest kwestia ćwierć sekundy. Było gorąco. Ale łydki weszły i bolą
8min interwałów i tyle.
Jeszcze zdjęcie z szatni
Teraz w pracy, jutro tak samo. Trening dopiero w sobotę. Ale ten czas leci, dopiero co byłem na weselu, a barki z łapami ładowałem w tej starej siłce
Fajnie jakby udało się zrobić trening z kimś, może z Georgem uda się ustawić
Tymczasem do seminarium z Platzem pozostało tylko 3tyg!
W najbliższym czasie będziemy z narzeczoną szukać hotelu w Wiedniu- od ceny będzie zależeć czy będą to 2 czy 3 noce. Fajnie byłoby pobyć tam te 4 dni- dzień przed seminarium i dzień po. O ile ona sobie coś tam połazi i poogląda w czasie gdy ja będę chłonął klimacik idola, o tyle głupio mi samemu czegoś nie zobaczyć i z nią się nie pozachwycać pięknym miastem
Nie ukrywam, że muszę zaliczyć też parę kawiarni
O i spróbować apfelstrudla!