Dziś chce przedstawić moją drogę walki z ginekomastią która jest nie tylko zmorą sportowców ale także normalnych ludzi nie uprawiających sportu.
Około pół roku temu stwierdziłem że to nie może być lipomastia gdyż mimo wielu zabiegów z mojej strony...typu diety ostre treningi, aeroby piersi i sutki nadal okropnie odstają i mam tego dość.
Biorę telefon do ręki umawiam się do lekarza prowadzącego on oczywiście nie słyszał nawet co to jest ginekomastia więc mu wytłumaczyłem, ale on i tak swoje w okresie dojrzewania tak jest i koniec...ciul z tego że mam 20 lat wedle jego rozważań zaczynam dojrzewać.
Zniechęciłem sie i już go nie odwiedzam...dużo czytając dowiedziałem się że muszę udać się do endokrynologa który to pokieruje mnie jeśli chodzi o potrzebne badania, leczenie, dobór odpowiednich leków...tak tez się stało... koszt wizyty około 100 zł (normalna konsultacja) koszty podsumuję pod koniec.
Lekarz ten skierował mnie na badanie poziomu prolaktyny we krwi, testosteronu oraz USG gruczołów piersiowych wraz z konsultacją u tegoż lekarza który jest tez specjalistą chorób wewnętrznych. Oczywiście wcześniej zapomniałem dodać że owy endokrynolog stwierdził że to jest pewne że czeka mnie nóż i stolik operacyjny.
Wyniki moich badan byłe niepokojące prolaktyna wyniosła poziom 21.2 przy czym max. to 17 a min. to 3.5. Idąc z tymi wynikami stwierdziłem że lekarz miał racje i pokroją mnie jak świnkę bez dwóch zdań. Jednak tak się zdarzyło że mój kuzyn który jest kulturystą polecił mi innego specjalistę z którym powinienem przeprowadzić rozmowę o moim stanie zdrowia. Lekarz ten sprawdzając wyniki powiedział że trafiłem do weterynarza a nie do endokrynologa.
Skierował mnie ponownie na USG gdzie wykryto u mnie w obu piersiach dwa gruczoły o wymiarach 8x15 mm. w wyniku stwierdzono także że moje piersi mają tendencję do budowy tłuszczowej. Lekarz analizując wyniki powiedział że absolutnie nie będę operowany bo przy takim wzroście prolaktyny mogą wyciąć mi to i za 2 lub 3 lata znów gruczoły te mogą odrosnąć...załamałem sie jak to usłyszałem...pytam więc co mam więc robić by tego czegoś się pozbyć...ja byłem zwolennikiem operacji i chciałem tego jak najszybciej się pozbyć.
Po pierwsze wytłumaczył mi jakie jest duże ryzyko bo powiedział że w Polsce mamy zbyt słabych chirurgów naczyniowych by dokładnie i rzetelnie przeprowadzili ten zabieg. Prawie się wywróciłem jak ten zaczął mi mówić coś o diecie i ćwiczeniach....myślę sobie no to mnie akurat wyleczysz dietą i witaminkami. Potem wytłumaczył mi że droga jest prosta tania w leczeniu ale wymagająca trochę czasu i rzetelności w dążeniu do tego celu.
6 sierpnia idę żeby zapisał mi odpowiedzenie leki na zmniejszenie prolaktyny, dostanę także wyciąg z tribulusa na wzmocnienia także osłonowe leki na wątrobę i skład krwi. Na efekty mam czekać od 2 do 4 miesięcy i prawdopodobnie pozbędę się tego gówna na zawsze!
Sens tej wypowiedzi tkwi w tym żeby nie biec od razu do chirurga ale zastanowić się i skonsultować z dwoma a nawet jak trzeba kilkoma specjalistami w danej dziedziny medycyny i nie załamywać się że od razu jak suty odstają to chlastać je nożem. NIE NEGUJĘ tutaj lekarzy (bo sam nim nie jestem i nie będę) którzy wysłali na operację gdyż może mieli słuszność ale zachęcam gorąco do szukania alternatywy.
Koszty:
100zł - konsultacja
70 zł USG
50-70zł badania krwi
??? - leki(jeszcze nie wiem)
Po 6 sierpnia napisze jakie leki jakie stosowania ewentualne skutki uboczne i ich zapobieganie a także ich ceny.
Pozdrawiam wszystkich!!!